Obserwatorzy

wtorek, 30 października 2012

DOT Marc Jacobs, szalony flakon, najsłodsze perfumy



Hej Dziewczyny!  

Dzisiaj zapraszam Was do przeczytania mojej recenzji o perfumach wyjątkowych. 
Za wyjątkowe w tym przypadku uważam opakowanie, flakon, ale i całą  resztę, tzn markę, zapach, trwałość, które lokują te perfumy w ścisłej czołówce udanych dzieł światowej sztuki perfumiarskiej.

Zacznę jednak od kartonowego pudełeczka, w którym ukryty jest DOT, całkiem spore w porównaniu z innymi opakowaniami o tej pojemności,  czarno-czerwony lakierowany nieomal sześcian.



 Oczywiście cały, jak przystało na nazwę zapachu, w kropkach, właściwie można by go określić jako stonowany i dostojny, gdyby nie to słodkie maleństwo, ni to motyl, ni biedronka, które zapowiadają, że w środku standardowo to na pewno nie będzie.

I rzeczywiście Marc Jacobs postawił na totalny odlot i to można by rzec dosłowny.
 Patrząc na ten szalony flakonik, ma się wrażenie, że za moment on nam po prostu odleci, lekko i z gracją niesiony na skrzydłach motyla albo, nie będę się sprzeczała, biedroneczki.



Nie jestem pewna, czy dziewczyny z wysublimowanym poczuciem estetyki nie będą w pierwszym momencie lekko zdezorientowane.
 Nagromadzenie kształtów, kolorów i niecodziennych elementów flakonu zmusza do zastanowienia się, czy przypadkiem nie została tu przekroczona cienka granica kiczu.
Muszę się przyznać, że i moje myśli w pierwszym momencie były mocno skrajne. Od prawie 
dziecinnego zachłyśnięcia się nieomal bajkową urodą flakonu, po karcenie siebie, że łakomym okiem patrzę na takiego "cudaka".
Patrzyłam i patrzyłam i coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że dla mnie ta ślicznota jest genialna w swojej nietuzinkowości i pełnych pozytywnych skojarzeń, radosnych kształtach.

Zapach cudnie gra ze słodką urodą flakonu. Jest właśnie taki słodki, nazwałabym go nawet landrynkowym, ale w tym dobrym, uroczym tego słowa znaczeniu.
W pierwszym momencie nieoczekiwanie mocno owocowy, jak najbardziej w czerwonym, a nie zielonym kolorycie smaków i zapachów, bardzo soczysty, pikantny i na pewno ma w sobie coś z gorących zapachów tropików.
Zapach zaczyna się od nut owocowych, ulokowały się tu żurawina z pitają, zwaną również  smoczym owocem.
Teraz docierają do nas bogaty, kwiatowy zapach jaśminu, miodowy kapryfolium i upojna woń kwiatu pomarańczy, tak może pachnieć tropikalny ogród w gorącą, słodką noc.
I baza, to czarowny romans mleka kokosowego z wonną wanilią i  ze zmysłowym piżmem.
Ten zapach jest pełen mocy, słodkiej i niewinnej, ale wyrazistej, bujnej i bardzo trwałej. Ja czuję go na sobie jeszcze po wielu godzinach, to jego kolejna, niezwykle cenna cecha.
Gdybym miała te perfumy porównać do znanych mi i lubianych zapachów, bez zastanowienia nazwałabym je przyrodnią siostrą Be Delicious DKNY, tamte w zielonym typie słodyczy, te z kolei w czerwonej, jagodowo-musującej wersji, oba zapachy są w podobnym, słodko-owocowym typie.




Myślę, że w ten zapach najchętniej ubiorą się dziewczyny i młode kobiety, podejrzewam, że o nich myślał Marc Jacobs tworząc DOT. Niezobowiązujący, spokojnie można go nosić i codziennie na uczelni, ale też na wielkiej gali, czy podczas premiery w teatrze. Bardziej go kojarzę z letnimi klimatami, choć teraz, zimą, będzie dla nas taką namiastką i wspomnieniem gorących i słodkich dni.

DOT Marca Jacobsa znajdziemy tylko w tych najlepszych perfumeriach, na pewno spotkacie go w Douglasie, ręczę, że warty jest chociażby zapoznania się z nim, wszak nie co dzień powstają tak odlotowe zapachy w równie odlotowym flakonie.

   30ml  -  195zł
   50ml  -   299zł
 100ml  -   379zł


Zapraszam jeszcze do mojej Bardzo Kobiecej Galerii
Dzisiaj jeszcze kilka obrazów amerykańskiej malarki Jacqui Faye.












Pozdrawiam
Margaretka

poniedziałek, 29 października 2012

Coś nowego i ciekawego, czyli zapowiedź kolejnych testów



Hej Dziewczyny!   

Wpadło mi ostatnio kilka całkiem smakowitych, kosmetycznych kąsków do testowania

Wszystko z grupy kosmetyków pielęgnacyjnych, więc moje włosy, skóra i paznokietki trochę poszaleją w listopadzie.




Pierwsza to przesyłka z BingoSPA, kolejna już porcja tych całkiem niedrogich, a uważam, że bardzo udanych produktów. 
Dotąd testowane przeze mnie; kolagenowa śmietanka pod prysznic, szampon 7 ziół i algowa maska do twarzy, w moim przypadku spisały się na piątkę.

Teraz dostałam serum czekoladowo-papajowe do ciała, mandarynkową kąpiel do skórek i paznokci oraz balsam palmowy  do dłoni. 
Pierwsze próby za mną, zapowiada się, że to kolejne udane kosmetyki.






Kolejna przesyłka, która ostatnio do mnie doszła, to kuracja wspomagająca wzrost włosów, Novoxidyl, szampon i tonik, jestem pod wrażeniem jakości i estetyki przygotowanej przez producenta paczki, popatrzcie same jak elegancko można potraktować blogerkę, pełen szacun dla Polfarmexu



.

Teraz coś, na co miałam ochotę już od jakiegoś czasu. Tyle dobrego naczytałam się o tym agranowym olejku  Organique, że bardzo cieszę się, że będę mogła sprawdzić czy ten zwany złotem Maroka olej, faktycznie w moim przypadku się sprawdzi.



Dostałam też smakowity kąsek od Etre-Belle dla mojej skóry twarzy, maskę kolagenową z aloesem, z serii tych z gotowym kompresem bezpośrednio do nałożenia na twarz. 



Wszystkie te kosmetyki zaczęłam już stosować, więc niedługo pojawią się u mnie recenzje na ich temat. 
Pozdrawiam 
Margaretka

czwartek, 25 października 2012

Roberto Cavalli Eau de Parfum, nowe perfumy, nowy zapach, edp recenzja


Hej Dziewczyny!  


Byłam bardzo ciekawa tego zapachu. To moja pierwsze spotkanie z tą marką, 

Oficjalnie  odsłonę nowej wody, Cavalli zaprezentował w swojej willi we Florencji pod koniec 2011 roku, a w pierwszych perfumeriach na świecie można było ją kupić od lutego br, teraz trafiła już do sprzedaży i u nas.

Kształt zapachowi nadała znana postać wśród perfumiarzy, Louise Turner , ta sama która współtworzyła perfumy Chloe Love.

Opakowanie kartonowe w którym kupujemy tę wodę, złote, metalizowane, a więc obiecujące luksus, z elementami leopardowego printu, zapowiada zapach gorący, energetyczny, może nawet seksowny.




Zacznę od flakonu, właściwie bardzo klasyczny, bez nachalnych udziwnień, jednak przyciąga uwagę gustownym, eleganckim kształtem, ciężka, szklana butelka, mi przywodzi na myśl stylizowaną kroplę bursztynu. Korek zwieńczony logiem marki jak tiarą, iście królewski ten element zapowiada bogaty, mocny zapach.

 Roberto Cavalli   Uroczy jest ten zwierzęcy  deseń - element  przy szyjce flakonu, tak chyba lśni futro lamparta w gorącym, afrykańskim słońcu. Wiemy już, że ckliwej, grzecznej wody tu nie znajdziemy.






Faktycznie, zapach Roberto Cavalli, tak jak się spodziewałam jest bardzo zmysłowy. Silny, coś w typie orientalnych, właściwie bardziej odpowiednim słowem byłoby tu, egzotyczny, jednocześnie słodki, na pewno kwiatowy, z kremową, waniliową bazą. Moje pierwsze skojarzenie przywiodło mi na myśl mój ulubiony Tresor, znajduję jakieś podobieństwo między tymi zapachami.
W pierwszym momencie otula nas zapach różowego pieprzu, potem  mamy najlepsze nuty kwiatu afrykańskiej pomarańczy i wreszcie trafiamy na nuty fasolki tonka i wanilii.
Bardzo trwały, ja wyczuwam go jeszcze po 8-10 godzinach, pięknie trwa na skórze, cały czas w bardzo eleganckim i bardzo włoskim typie.
W tym zapachu koniecznie trzeba być w szpilkach, pod pachą aż prosi się z nonszalancją nieść najświeższy numer Vogue'a, po prostu kobiecość i zmysłowość w pełnej odsłonie. Grzeczne pensjonarki niech nawet po niego nie sięgają, nie znajdą tu delikatnych, świeżych powiewów skoszonej łąki czy słodkich zapachów pralinek.
To zapach bardzo kobiecy, powiedziałabym dojrzały, ciepły,  dla tych z nas, które cenią sobie ekstrawagancję, oryginalność i niezależność. Dla tych, które dokładnie wiedzą czego chcą, lubią chodzić własnymi ścieżkami, jak koty, lamparty, tygrysice, które Cavalli kocha.



Eau de parfum Roberto Cavalli znajdziecie w perfumeriach, na pewno są w gablotkach z perfumami w Douglasie, i tych stacjonarnych w centrach handlowych i w Douglasie online.

ceny:
30ml   195zł
50ml   290zł
75ml   360zł


Teraz już zapraszam do mojej Bardzo Kobiecej Galerii. Dzisiaj zmysłowe i działające na wyobraźnię obrazy amerykańskiej malarki, Jacqui Faye, zapraszam, popatrzcie







Pozdrawiam
Margaretka

środa, 24 października 2012

Jak zrobić bukiet róż z jesiennych liści, krótka instrukcja



Hej Dziewczyny!   

Parki są teraz pełne cudnych, kolorowych liści.
 Przynoszę je do domu, nie potrafię oprzeć się ich urokowi, niestety te liście mają to do siebie, że szybciutko, zasychają, kurczą się i stają się brzydkie.

Jest sposób, żeby na dłużej pozostały z nami.

 Poniżej pokażę Wam jak można zrobić całkiem miły bukiecik i mieć te jesienne rudości jako taką sympatyczną durnostojkę.


A więc mamy jesienne liście, do tych róż najlepsze są liście klonu.


Robimy środek kwiatka, złożony na pół liść zwijamy w rulonik


Dokładamy płatki; składamy liść na pół i owijamy  go dookoła 


W ten sam sposób dokładamy kolejne liście, łodyżki trzymamy cały czas razem w dłoni


Kiedy mamy już taką wielkość kwiatka jaką chcemy, mocujemy wszystko razem okręcając go drucikiem





Teraz zrobione kwiaty formujemy w bukiet, dookoła układamy liście, znowu całość unieruchamiamy drucikiem, ja jeszcze dla przedłużenia trwałości, spryskuję je lakierem do włosów


Emma sprawdziła jakość bukietu i stwierdziła, że może być





Teraz czas na moją Bardzo Kobiecą Galerię.
Dzisiaj malarstwo pochodzącej z Kijowa, a mieszkającej w Pradze artystki, Iriny Kupyrovej.









Pozdrawiam
Margaretka