Hej Moje Drogie!
Wtajemniczeni mówią, że to najstarsze mydła świata, bo robione jest już przynajmniej od tysiąca lat. Wtajemniczeni podają też, że tym mydłem myła się egipska królowa Kleopatra. Można wierzyć tym rewelacjom, albo nie, wszak to jeszcze niekoniecznie świadczy o jego jakości. Przyznacie jednak, że jeśli ma się taką przeszłość, to coś w tym musi być.
Produkowane w wielowiekowej tradycji w Aleppo w Syrii, sławę zyskało i u wyrafinowanych Francuzek i dbających o siebie Amerykanek. Co ja mówię, to mydło słynne jest w całym świecie, na szczęście dostępne jest też u nas.
Każda, cięta kostka mydła leżakuje sobie w specjalnej podziemnej komorze przez okres od 6 miesięcy do roku, aż kolor na zewnątrz nabierze złotego brązu, wewnątrz natomiast pięknej zieleni.
od której to właśnie dostałam do testów tę niezwykłą, moim zdaniem, bardzo nietuzinkowej, ciekawej urody kostkę.
Zaglądnijcie koniecznie, bo dla miłośniczek wyrafinowanych, maksymalnie naturalnych produktów do pielęgnacji to adres niewątpliwie przydatny.
Wyrabiane jest ręcznie, tylko z dwóch składników; oliwy z oliwek i oleju wawrzynowego, z liści i owoców laurowych.
W przypadku mydełka, które testuję, skład jest wyjątkowo interesujący i korzystny dla skóry.
70% oliwy z oliwek i 30% oleju laurowego robi wrażenie. Zapewnia to nie tylko właściwości regeneracyjne mydła, ale i nie powoduje alergii oraz.... co dla mnie ma niebagatelne znaczenie doskonale nawilża, odżywia i pielęgnuje skórę.
Od razu widać, że mydło jest robione ręcznie. Bardzo plastyczne, nawet powiedziałabym, że jak na mydło dosyć miękkie, wygląda niecodziennie, pachnie zaskakująco, to znaczy właściwie nie pachnie w tradycyjnym tego słowa znaczeniu.
Fanki zniewalających, perfumiarskich klimatów niech lepiej po niego nie sięgają, bo wrażliwe na nietuzinkowy, specyficzny w swojej "urodzie" zapach mogą czuć tu pewien dyskomfort. Nazwałabym go zapachem ziemi.
Za to podczas mycia to prawdziwe cudo. Dobrze, delikatnie się mydli i pieni, skóra w mig staje się mięciutka i bardzo miła, gładka, człowiek wie i czuje, że ma w dłoniach taką olejkową bombę nawilżającą.
Trochę przeszkadzało mi to, że mydełko brudzi mini talerzyk, na którym u mnie sobie leżakuje na brzegu wanny. Zacieki robią się bardzo szybko, nie wyglądało to zbyt estetycznie, ale poradziłam sobie rach, ciach, ciach - kilka tegorocznych żołędzi z wielkiego dębu i teraz gitara, jest dobrze. Mydło szybko obsycha, nie mazia się i nie zostawia brązowych śladów.
To mydło, jako jedno z nielicznych w wodzie nie tonie, a utrzymuje się na jej powierzchni, nie wiem, ale świadczy to chyba o minimalnej zawartości wody, a dużej tłuszczy, ot, taka ciekawostka.
Nieopatrznie pochwaliłam się mojej latorośli, że matka ma takie cudeńko, dziecko mydło wypróbowało i dziecko od razu wpadło na pomysł nie do odrzucenia.
- Mamo, a może byśmy się tym mydełkiem podzieliły?
- Popatrz, kostka jest duża, wygodniej będzie Ci, jak używać będziesz połówkę.
Znacie to? Pewnie większość z Was to właśnie te córki, niewiniątka jedne, ale matki dorosłych dzieci wiedzą o czym mówię.
Pewnie, że się podzieliłam, dyć świnią nie jestem. Młoda teraz w swojej łazience też się swoją kostką myje i już zapowiedziała, że to nie koniec naszej przyjaźni z tym mydełkiem.
Zapowiada się, że na dłużej obie będziemy wierne mydełkom z Aleppo. Ja, bo cudnie się spisuje na mojej dojrzałej już, dosyć wrażliwej i wymagającej dobrej pielęgnacji skórze, Młoda, bo to mydełko to postrach wszelkich niechciejstw na jej jeszcze kapryśnej, młodej skórze.
Obie nie wyobrażamy sobie mycia twarzy czymś innym niż woda i mydło lub pianka, wszelkie ustrojstwa typu micelki czy żele plus płatki kosmetyczne to nie moje klimaty. Musi być mycie z użyciem wody. To mydło zupełnie przyzwoicie zmywa makijaż, z tuszem włącznie, jest przyjazne dla oczu, świetnie łagodzi, zauważyłam, że szybciej goją się i zasychają wypryski, a skóra po nim jest mięciutka i gładka.
Czy polecam to mydło? Tak, tak.
Co prawda musimy tu zainwestować trochę grosza, takie mydło, o wadze 200 g kosztuje 24 zł, więc na pewno do tanich nie należy, (jest za to bardzo wydajne, myję nim twarz już kilkanaście dni, a nie widzę, żeby się jakoś znacznie zmydliło). W przypadku takiej inwestycji korzyści są, moim zdaniem, nie do przecenienia.
Już dawno nie zapraszałam Was do Mojej Bardzo Kobiecej Galerii, pora więc to narobić.
Dzisiaj obrazy francuskiego malarza Jean-Claude Desplanquesa, zapraszam, popatrzcie.
Wtajemniczeni mówią, że to najstarsze mydła świata, bo robione jest już przynajmniej od tysiąca lat. Wtajemniczeni podają też, że tym mydłem myła się egipska królowa Kleopatra. Można wierzyć tym rewelacjom, albo nie, wszak to jeszcze niekoniecznie świadczy o jego jakości. Przyznacie jednak, że jeśli ma się taką przeszłość, to coś w tym musi być.
kadź z płynnym mydłem, źródło: Wikipedia |
Produkowane w wielowiekowej tradycji w Aleppo w Syrii, sławę zyskało i u wyrafinowanych Francuzek i dbających o siebie Amerykanek. Co ja mówię, to mydło słynne jest w całym świecie, na szczęście dostępne jest też u nas.
źródło: alepp.com |
rezultat finalny, źródło; Wikipedia |
od której to właśnie dostałam do testów tę niezwykłą, moim zdaniem, bardzo nietuzinkowej, ciekawej urody kostkę.
Zaglądnijcie koniecznie, bo dla miłośniczek wyrafinowanych, maksymalnie naturalnych produktów do pielęgnacji to adres niewątpliwie przydatny.
Wyrabiane jest ręcznie, tylko z dwóch składników; oliwy z oliwek i oleju wawrzynowego, z liści i owoców laurowych.
W przypadku mydełka, które testuję, skład jest wyjątkowo interesujący i korzystny dla skóry.
70% oliwy z oliwek i 30% oleju laurowego robi wrażenie. Zapewnia to nie tylko właściwości regeneracyjne mydła, ale i nie powoduje alergii oraz.... co dla mnie ma niebagatelne znaczenie doskonale nawilża, odżywia i pielęgnuje skórę.
Od razu widać, że mydło jest robione ręcznie. Bardzo plastyczne, nawet powiedziałabym, że jak na mydło dosyć miękkie, wygląda niecodziennie, pachnie zaskakująco, to znaczy właściwie nie pachnie w tradycyjnym tego słowa znaczeniu.
Fanki zniewalających, perfumiarskich klimatów niech lepiej po niego nie sięgają, bo wrażliwe na nietuzinkowy, specyficzny w swojej "urodzie" zapach mogą czuć tu pewien dyskomfort. Nazwałabym go zapachem ziemi.
Za to podczas mycia to prawdziwe cudo. Dobrze, delikatnie się mydli i pieni, skóra w mig staje się mięciutka i bardzo miła, gładka, człowiek wie i czuje, że ma w dłoniach taką olejkową bombę nawilżającą.
Trochę przeszkadzało mi to, że mydełko brudzi mini talerzyk, na którym u mnie sobie leżakuje na brzegu wanny. Zacieki robią się bardzo szybko, nie wyglądało to zbyt estetycznie, ale poradziłam sobie rach, ciach, ciach - kilka tegorocznych żołędzi z wielkiego dębu i teraz gitara, jest dobrze. Mydło szybko obsycha, nie mazia się i nie zostawia brązowych śladów.
To mydło, jako jedno z nielicznych w wodzie nie tonie, a utrzymuje się na jej powierzchni, nie wiem, ale świadczy to chyba o minimalnej zawartości wody, a dużej tłuszczy, ot, taka ciekawostka.
- Mamo, a może byśmy się tym mydełkiem podzieliły?
- Popatrz, kostka jest duża, wygodniej będzie Ci, jak używać będziesz połówkę.
Znacie to? Pewnie większość z Was to właśnie te córki, niewiniątka jedne, ale matki dorosłych dzieci wiedzą o czym mówię.
Pewnie, że się podzieliłam, dyć świnią nie jestem. Młoda teraz w swojej łazience też się swoją kostką myje i już zapowiedziała, że to nie koniec naszej przyjaźni z tym mydełkiem.
Zapowiada się, że na dłużej obie będziemy wierne mydełkom z Aleppo. Ja, bo cudnie się spisuje na mojej dojrzałej już, dosyć wrażliwej i wymagającej dobrej pielęgnacji skórze, Młoda, bo to mydełko to postrach wszelkich niechciejstw na jej jeszcze kapryśnej, młodej skórze.
Obie nie wyobrażamy sobie mycia twarzy czymś innym niż woda i mydło lub pianka, wszelkie ustrojstwa typu micelki czy żele plus płatki kosmetyczne to nie moje klimaty. Musi być mycie z użyciem wody. To mydło zupełnie przyzwoicie zmywa makijaż, z tuszem włącznie, jest przyjazne dla oczu, świetnie łagodzi, zauważyłam, że szybciej goją się i zasychają wypryski, a skóra po nim jest mięciutka i gładka.
Czy polecam to mydło? Tak, tak.
Co prawda musimy tu zainwestować trochę grosza, takie mydło, o wadze 200 g kosztuje 24 zł, więc na pewno do tanich nie należy, (jest za to bardzo wydajne, myję nim twarz już kilkanaście dni, a nie widzę, żeby się jakoś znacznie zmydliło). W przypadku takiej inwestycji korzyści są, moim zdaniem, nie do przecenienia.
Już dawno nie zapraszałam Was do Mojej Bardzo Kobiecej Galerii, pora więc to narobić.
Dzisiaj obrazy francuskiego malarza Jean-Claude Desplanquesa, zapraszam, popatrzcie.
Pozdrawiam
Margaretka